piątek, 21 listopada 2014

Moje pierwsze MMO.

 

Pamiętasz swoje pierwsze MMO, które pochłaniało każdy Twój wolny czas? Ciekawi Cię co takiego jest w tego typu grach, że ludzie spędzają w nich ogrom czasu?

Przedstawię sytuację z mojego punktu widzenia. Co takiego genialnego było w tej mojej pierwszej grze, w której spotykałem innych ludzi, grze w której wcielałem się w wojownika lub maga, przemierzającego wirtualny świat. Specjalnie zaznaczyłem, że chodzi o gry MMORPG (massive multiplayer online role play game). Gracz tworzy postać, wybiera klasę i często rasę, a następnie zaczyna przygodę. Wraz z rozwojem swojego wirtualnego awatara coraz bardziej się do niego przywiązujemy, stajemy się jego częścią. Profesje, w których się specjalizujemy determinują w znacznej części nasze rzeczywiste predyspozycje (umiejętność zarządzania, chęć pomocy innym, czy bycie samotnikiem). Możliwości jest bardzo wiele, jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia gracza. W taki oto sposób stajemy w bramie świata, który pozwala na drugie życie. Rozwijamy swoją postać, kierujemy się swoimi przekonaniami żyjemy wśród podobnych nam. Czy chcemy, czy nie w końcu spotykamy innych graczy. Część z nich nastawiona przyjacielsko pozostaje w pamięci na dłużej…

Kiedyś, zwiedzając lochy ruin Czarnej Katedry zaszedłem zbyt głęboko. Bez pochodni, bez żadnego pożywienia, a byłem mocno obity. Czułem śmierć w powietrzu, czekałem cały czas w jakieś dziwnej dziurze… W całkowitej ciemności. Kiedy już traciłem nadzieję zobaczyłem maga, od którego biło jasnoniebieskie światło. Pojawił się praktycznie znikąd.
– Co się stało wędrowcze?
– Chyba się zgubiłem… Nie mam jedzenia, wody, żadnych magicznych mikstur. Raczej sam stąd nie wyjdę…
– Zaczekaj tutaj- powiedział. Rozpalił ognisko, przy którym mogłem się ogrzać i dał mi trochę jedzenia. Czekałem. Po jakimś czasie nieznajomy wrócił i z uśmiechem na twarzy powiedział:
– Już lepiej wyglądasz. Gotowy do podróży?
– Jasne!- Odpowiedziałem, chodź byłem trochę przerażony na samą myśl o kreaturach, które będę musiał ponownie spotkać.
Nieznajomy pomógł mi wyjść z tych potwornych lochów, gdy spytałem skąd pochodzi i dlaczego mi pomógł odpowiedział tylko z uśmiechem:
– Uważaj na siebie młody wojowniku, pamiętaj aby na wędrówkę zawsze zabierać komplet mikstur. Farewell!

W każdej grze jest też spora część ludzi, którzy mają inne wartości. Niejednokrotnie zginąłem, gdyż głupio zaufałem dopiero co poznanemu człowiekowi. Jednak tak samo jest w życiu realnym, gdzie musimy często liczyć na samego siebie. Zatem młody człowiek, który gra i obcuje ze społecznością może nauczyć się nawyków przydatnych w realnym życiu.

Przychodzi moment, w którym łączymy się ze społecznością. Dołączamy do istniejącej, lub tworzymy własną gildię. Raczej nowy i niedoświadczony gracz wybiera pierwszą opcję. Najbardziej utkwiły mi w pamięci spotkania członków zgrupowania. Zawsze w pierwszą sobotę miesiąca wszystkie 50 osób spotykało się w siedzibie gildii na pogaduchach. Kobiety, które były częścią społeczności (nie tak liczną jak dzisiaj), zajmowały się przystrojeniem pokoju gdzie zawsze przygotowana była wykwintna wyżerka. Saran Altheus- do dziś ją pamiętam. To było na swój sposób magiczne, gdyż nie zważając na strefy czasowe, godzina była wygodna dla każdego, ludzie z całego świata spotykali się w grze, aby porozmawiać. Swoją drogą w ten sposób bardzo podciągnąłem swój język angielski- w końcu chciałem porozmawiać z przyjaciółmi mojego awatara, chciałem też ich zrozumieć, a to wszystko podczas zabawy i spędzania wolnego czasu. Chodź czy to była zabawa, czy ciężka praca…? Za postaciami w grze zawsze był człowiek. Każdy z nas był inny, każdy miał swoje realne życie. Mniej więcej wiedzieliśmy ile mamy lat, czym się zajmujemy, skąd jesteśmy. Jeden z naszych znajomych miał jakieś problemy ze zdrowiem. Nie pamiętam co mu było, pamiętam tylko że podczas jednego z wypadów większą częścią gildii jego awatar po prostu się zatrzymał. W samym środku akcji… Mam wrażenie, że każdy z nas pomyślał, że coś się stało… Nie z internetem, nie z zasilaniem… Z nim. Tego typu bliskość i zażyłość, z notabene obcymi ludźmi, budowaliśmy przez lata wspólnej gry. Osoby spoza środowiska graczy stwierdzą, że łatwiej rozmawiać z kimś komu nie patrzysz w oczy. Możesz nawrzucać co jest kiepskiego w realnym życiu, on wysłucha i podniesie Cię na duchu. Po części racja, ale osoba z którą rozmawiasz może Cię poznać jak nikt inny. W ten sposób poznał się Billy Counbell i właśnie wspomniana wcześniej Saran Altheus. Przyjaźń rozwijała się, a w momencie kiedy skończyły się tematy związane z grą i wspólnymi wypadami na różne miejsca, zaczęły się rozmowy o życiu realnym. Pomiędzy nimi pojawiło się uczucie. Najpierw ślub w grze, na który każdy z przyjaciół został oficjalnie zaproszony listem.

Witaj,
Znamy się od trzech lat. Chcemy spędzić razem resztę dni w grze, dzięki której się poznaliśmy. Jesteś częścią społeczności, którą zbudowaliśmy, jesteś naszym przyjacielem i bardzo chcemy abyś pojawił się na zaślubinach Billego i Saran, które odbędą się w pierwszą sobotę miesiąca w świątyni na wyspie Fibula.

Rok później, podobne zaproszenie w postaci linku do wydarzenia na facebook’u. Poznali się w realu, zamieszkali razem i postanowili spędzić razem resztę życia. Dzisiaj nikt już nie gra, ale każdy ma wspomnienia.

Nieważne jaka gra tak naprawdę wciągnęła Cię na długie godziny, czy to była Tibia, WoW, Silkroad, Metin2, RuneScape, czy jeszcze coś innego. Nie istotne jak grywalna, czy jak bardzo kiepska ta gra była. Pozostaje do niej sentyment, no i przede wszystkim pozostają wspomnienia i przyjaźnie. Kontakt z niektórymi osobami, z którymi grałem mam do dzisiaj. Już nie rozmawiamy o grze, tylko o naszym realnym życiu, planach.

Moja młodość była na tyle dobra, że całe dnie latem spędzałem na dworze. Dopiero, gdy za oknem było ciemno i brzydko, to zasiadałem przed komputerem i stawałem się kimś innym. Dziś trochę się to zaciera- szkoda. Kolejną sprawą jest fakt, że dużo rzadziej ludzie chcą ze sobą współpracować, spędzać czas razem w grze. Ostatnio zadałem sobie pytanie: kiedy ostatnio w League of Legends wywiązała się rozmowa z jakimś graczem na tyle ciekawa i miła, że postanowiliśmy “zostać znajomymi” i grać razem dalej? Mi to się przytrafiło bardzo dawno temu, pozdrawiam Shen Bot 😉

A jaka gra była Twoim pierwszym MMO? Przy jakim tytule spędziłeś sporo czasu?

Pozdrawiam,
Orace