środa, 21 maja 2014

Tibia?

Nie będę bronił Tibii krzesłem, czyli spojrzenie na grę z innej perspektywy…
 

Na przestrzeni lat grałem w różnego rodzaju gry MMO. Do jednej z nich mam ogromny sentyment i niezależnie co ludzie o  tym myślą, zawsze będzie to dla mnie dobry tytuł- przy którym spędziłem wiele lat. Pewnie po screenach już wiadomo o jaką grę chodzi. Chciałbym ją nieco przybliżyć, przekazać co jest w niej dobrego- co słabego. Rozmawiałem ostatnimi czasy ze znajomym z pracy na temat właśnie gier MMORPG. Stwierdził, że nie znosi biegać od punktu A, do punktu B i klepać zadania. Uwielbia za to czytać miejscowe książki, dowiadywać się coraz to więcej o świecie w którym żyje jego postać, przemierzać krainę, poznawać nowe kontynenty i tak dalej… Wyda się to pewnie śmieszne, ale jeśli właśnie graliście w gry typu Neverwinter Nights i bardziej od głównego wątku ciągnęło was do zwiedzania i rozmawiania z ludźmi- powinniście sprawdzić Tibię. Mówię tutaj całkowicie serio. Faktem jest, że dzisiaj bardzo mała garstka ludzi traktuję Tibię jako MMORPG, w którym odgrywamy postać, eksplorujemy ogromne tereny, rozczytujemy się w bibliotekach miejskich na różne ciekawe tematy. Wiecie, że najlepsze piwo robią Krasnoludy? Tylko jeden człowiek na całym Tibijskim świecie dobrze z nimi żyje i ma możliwość sprzedawania tego wyśmienitego trunku w swojej knajpce w Thais, mowa tu oczywiście o Frodo. Venore- miasto na bagnach, jest miastem portowym- handel bardzo dobrze je rozwinął. Śmiałkowie pływający po oceanach bardzo często zalewali się w trupa w pobliskiej knajpce, jako ciekawostka- jest to jedyne miasto mające koncesję na hazard, możecie przepuścić trochę złota i spróbować trochę szczęścia w grze z Zebronem…
 

Jeśli chodzi o samą grę: biegasz pikselkiem, bijesz inne pikselki (no tego nie widać tak bezpośrednio, ale możecie mi zaufać) i żyjesz w pikselkowym świecie. Dlaczego Tibia jest dobrą grą? Ze względu na rozbudowany system interakcji z otoczeniem. Do każdego NPC musimy się odezwać i porozmawiać za pomocą czatu. Jeśli jesteś hardcore’em i bardzo lubisz eksploracje i poznawanie terenu, oraz jego historii to można rozgrywać się jako maniak RPG. Ogromna ilość tekstów (w języku angielskim) do przeczytania, na podstawie których jesteś w stanie dowiedzieć się wszystkiego o zadaniach do wykonania. Bardzo często można przeczytać historie śmiałków, którzy gdzieś wyruszyli i z nieznanego powodu nie wrócili. Umieszczeni w historii NPC często odpowiadają na różne wątpliwości związane z historią. Dajmy na przykład sprawę związaną ze sławnym kluczem, który daje możliwość wejścia w podziemia wyspy Fibula. W książkach na wyspie można wyczytać, że lata temu… Nie będę spoiler’ował. Ale na pierwszy rzut oka klucz jest do kupienia za grubą sumkę u jednego z mieszkańców. Jak dobrze poczytacie i poszukacie, to znajdzie się jeden biedny człowiek, który za pewną ilość dotacji da “this hot key”.
 
Jak to w grach MMO bywa zdarzają się osoby oszukujące. Przyznam, że w Tibii jest najwięcej wszelkiego rodzaju botterów z pośród wszystkich gier w jakie grałem (może w Silkroad’zie było więcej…?). Swoją drogą jest to bardzo denerwujące zjawisko, gdyż jednym ze sposobów zdobywania doświadczenia jest odwiedzanie różnych miejsc, klepanie potworów i lvl’owanie. Może to się okazać cholernie trudne, jeśli biega nam po miejscu jakiś botter i wybija wszystko co spotka na drodze. Przyznam, że nie gram w ciągu od tych kilkunastu lat w Tibię, robię przerwy. Czasem mnie po prostu najdzie i… Pogram. Smutne jest to, że Cipsoft (firma odpowiedzialna za grę) ma cholerny problem ze zjawiskiem oszukiwania. Faktem jest, że raz na jakiś czas kilka tysięcy kont jest usuwanych, ale… Po paru dniach sytuacja wraca do “normy”. Przyznam, że oszukujących jest około 80% mniej niż 5 lat temu- jest progres co zadowala.


W zależności od tego jaką drogę rozwoju wybierzemy, którą z profesji będziemy zdeterminowani na walkę solo lub ze znajomymi. Do wyboru mamy Knight’a (warrior, tank, bije w zwarciu), Druida (postać lecząca, możliwość solowej gry), Sorcerer (mag, duży DPS), Palladyn (walka na dystans: kusze, łuki itd…). Dwie pierwsze są bardziej nastawione na grę w duecie, czy ogólnie mówiąc walkę w drużynie, dwie pozostałe mają więcej możliwości grając samotnie. Jeśli nie wiecie jak dokonać wyboru- odsyłam na różnego rodzaju supported fansite, np. tibiopedia.pl. Ja najczęściej grywałem właśnie Druidami i Knightami- ze względu na to, że bardzo lubię kooperację. Wspólne wypady na wszelakie potwory zawsze wiążą się z lekką adrenaliną i większą zabawą, gdy nie mordujemy mobów samodzielnie, a pomaga nam znajomy.
 
Jeśli chodzi o ryzyko… W Tibii każda śmierć jest dość bolesna, ze względu na to, że tracimy przedmioty (losowo) i % doświadczenia (które przekłada się na nasz poziom), oraz % skilli. Tutaj rozwój postaci magicznych determinowany jest na podstawie poziomu magicznego. Zdobywamy go używając czarów, każdy kolejny poziom wymaga większej ilości wypowiedzianych spelli (w takim totalnym uproszczeniu). Podobnie sprawa się ma z postaciami typu Knight, Palladyn. Knight trenuje władanie danym typem broni (sword, axe, club), a Palladyn ćwiczy swój distance fighting. Wszystkie te skille rosną wraz z odpowiednim algorytmem zadawanych obrażeń, w stosunku do tych zablokowanych przez nasz cel. Tak jak przy wyborze postaci- odsyłam na odpowiednie strony, gdzie wyjaśniony jest system treningu w grze. Jak wspomniałem: po śmierci tracimy przedmioty, doświadczenie i skille. Wielkość tych strat można zminimalizować za pomocą błogosławieństw, które kosztują odpowiednią ilość gotówki (zależną od naszego poziomu). Wykupienie kompletu bless’ów pozwala zminimalizować % strat lvl i skilli, a także totalnie wyzerować prawdopodobieństwo straty przedmiotów. Mimo wszystko strata ciężko zdobytego doświadczenia bywa ciężka do zniesienia…


Jaki jest cel gry? Dobre pytanie, sam zastanawiałem się bardzo długo. Doszedłem do wniosku, że każdy ma inne cele. Jedni chcą zdobyć jakiś poziom, móc się nim pochwalić. Inni chcą czerpać przyjemność z samego poznawania świata, czytania, poznawania ludzi i interakcji z nimi. Spędzić w jakiś miły sposób czas, który już postanowiło się spędzić przed komputerem. W Tibii każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli jesteś maniakiem RPG- graj! Jeśli uwielbiasz pvp- GRAJ! Jeśli cenisz sobie kontent ponad grafikę- koniecznie sprawdź. Jako ciekawostkę (widoczne na screenie obok), w każdą niedzielę można odwiedzić muzeum w Thais. Wejście za symboliczną kwotę, znajdziecie tam różne specjalne przedmioty wprowadzone do gry w ramach podziękowania za współpracę (np. dla polskiej strony o tematyce Tibii).
W Tibii istnieją różne rodzaje światów. Podstawowy podział to open-pvp i optional-pvp. Na jednym z nich można zabijać innych graczy, zgodnie z systemem (który jest dość rozbudowany, aby go zrozumieć znów odsyłam na strony trzecie). Na optional-pvp nie istnieje możliwości zabicia innego gracza, ani też nikt nie może cię zabić “ot tak”. Nie oznacza to oczywiście, że totalnie nie ma możliwości wyjaśnienia sobie kto tu na serwerze rządzi. Tak jak wspomniałem system walk w Tibii jest naprawdę bardzo rozbudowany, a nie chciałbym się w niego zagłębiać, powiem tylko tyle, że gildie mogą wypowiadać sobie wojny, a wtedy spokojny świat optional-pvp zamienia się w zalaną krwią arenę walk. Oczywiście arenę walk tylko dla chcących w niej uczestniczyć.
 
Chciałbym wspomnieć jeszcze o paru aspektach technicznych gry. Obecnie istnieje możliwość gry w Tibię za pośrednictwem dwóch klientów. Pierwszy z nich, tak zwany C++ client (screeny dość stare, ale to właśnie z niego korzystam), oraz najnowszy wymysł Cipsoftu czyli klient flash. Tego pierwszego trzeba pobrać i zainstalować, z kolei jeśli chodzi o drugi- można grać na facebook’u lub na stronie gry, po ówczesnym zalogowaniu się. Jako “stary” gracz ciężko mi przerzucić się na nową wersję. Przyznam, że ma wiele możliwości ułatwiających rozgrywkę. Przypomina trochę interfejs WoW’a, gdzie wszelkiego rodzaju kontent rozkładamy sobie na ekranie gdzie chcemy. Jeśli jesteś świeżym graczem- zachęcam do gry właśnie na flashowym kliencie i przyzwyczajanie się do niego od samego początku, przerzucenie się ze “staruszka” będzie dość ciężkie- jak w moim wypadku =P Jeśli jednak masz słaby komputer, to nie pozostaje ci nic innego jak standalone client (c++). Flashowy wykorzystuje sporo zasobów maszyny, na której się gra- jest to rozwiązanie dla nowszych komputerów.
 
Jako ciekawostkę chciałbym podać jeszcze, że Cipsoft postanowiło ruszyć z grą na platformie steam. Uważam, że jeśli VAC system zostanie wdrożony po wypuszczeniu Tibii na platformę może cholernie pomóc w walce z botami. Nie wiem, czy ten świat Tibijski nie byłby zbyt piękny wtedy x). Możecie sami zagłosować na grę pod TYM (wygasł) linkiem, a przy okazji zobaczyć screen’y z flashowego clienta.
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłem grę. Oczekuję ogromu hejtów, że jestem dzieciakiem i grywam w Tibię 🙂 Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać, że dla mnie- gówniarza sprzed lat, kiedy pierwszy raz uruchomiłem tę grę, był to MUD graficzny. Pisałem o tym, w o mnie. Największe wrażenie na mnie zrobiło to, że mogłem porozmawiać z innymi ludźmi, zobaczyć ich na ekranie i przede wszystkim nie musiałem pisać: przejdź przez drzwi, rozejrzyj się po pokoju, aby dostać odpowiedź od serwera (Mistrza Gry): w pomieszczeniu cuchnie miodem i paloną fajką. Średniej wielkości pomieszczenie, na przeciwko wejścia znajduje się bar, przy którym siedzi zakapturzona postać. Ja po prostu wchodziłem do baru, siadałem koło gościa i zaczynałem rozmowę. Dopiero po jakimś czasie gra rozwinęła się i stała się “prawdziwym” MMO, gdzie ludzie mordowali potwory, zdobywali doświadczenie, walczyli o wpływy na serwerze i zaczęli oszukiwać…
Pozdrawiam,
Orace

Popularne Wpisy