środa, 12 sierpnia 2015

Jaki masz nick?

Ten temat kręcił się już w mojej głowie jakiś czas. Nie miałem wystarczającej ilości soku z gumijagód, aby od niego usiąść. W końcu nadszedł czas. Chłodny, czwartkowy wieczór- początek weekendu. Posłuchajmy historii ksywek.

 

Wypada zacząć ode mnie.

Historia jest dość krótka i łatwa do przedstawienia. Ale rozwinę się trochę, bo tak naprawdę miałem kilka ksywek w swoim życiu (dokładniej trzy), ale utrwaliła się jedna- choć nieco zmieniona względem jej pierwowzoru.

We wczesnych latach mojego życia, gdy miałem wpisać jakiś nickname podczas tworzenia postaci w grze przychodził mi jeden pomysł: Kurt. Bo Kurt Wagner (no wiecie “Nightcrawler”, z X-Men-ów). Najpierw trafiłem na nich niestety w telewizji, gdzie oglądałem regularnie “X-men: Rewolucja”. Postać bardzo mi się spodobała, poza tym bohater nie wymawiał litery R- podobnie do mnie. Wszystko pasowało, a nawet długość włosów. Tak zostałem Kurtem. Niestety nabyłem tajną umiejętność wymawiania brakującej litery, choć do dzisiaj nie umiem przeciągnąć w stylu “rrrrrrrrrrrr”. Brzmi to raczej jak: “ryyyyyyy”. Anyway, nie będę spoiler-ował jaki był drugi powód oddalenia się od postaci Kurta (kto czytał komiksy, ten wie).

Gdzieś w głowie przesiaduje mi informacja, że używałem pseudonimu: neo. Mam przed oczyma film “Matrix” oglądany u wujka (ówczesnego geek-a!), zaraz po wyjściu na DVD. W rodzinie jako pierwszy posiadał już wtedy pełen zestaw kina domowego i “szeroki telewizor”. Neo był spoko, ale grając w CS’a okazało się, że ktoś już tego używa. Ciekawe kto…

Historię mojej obecnej ksywki zostawię na koniec. Sprawdźmy skąd wzięły się ksywki innych, myślę że znanych osób.

Jarosław “Pasha” Jarząbkowski.

Tutaj akurat wiedziałem czemu zawdzięcza swój nickname Jarek, ale jeśli ktoś nie wie…

Może wiecie jaki jest ciąg dalszy historii? Niestety nic niezwykłego, choć szczerze na to liczyłem- gdy AMA na Wykopie było prowadzone z naszym papa bicepsem.

Source: AMA Wykop.pl

Norbert “Ðis” Gierczak.

Tutaj poszedłem tropem prawdopodobnie każdego, kto kiedykolwiek o Disie słyszał. Wrzucam treść wywiadu przeprowadzonego z Norbertem na łamach strony gamedot.pl

[Harhan] Na początek pytanie dosyć intrygujące, skąd wzięła się ksywa “Dis”, chyba nie powiesz mi że od dissowania, bo z tego co widziałem, słyszałem-na streamie słuchasz dużo rapu

[Dis] Ksywka “Dis” wzięła się oczywiście głównie od słowa “disrespect”, ale obecnie nie zwracam zbytnio na to uwagi, uważam swój pseudonim za coś co na stałe przypisane jest do mojego wizerunku i funkcjonuje niezależnie od żadnych wyrazów pokrewnych.

Source: gamedot.pl- wywiad z Disem

Ciekawe, że Norbert pozostał przy swoim nickname, który jest wynikiem jakiś przewrotów w życiu nastoletniego chłopaka. Z drugiej strony… Wyrobił sobie na nim markę, rozpoznawalną- ciężko byłoby obwieścić, że od dziś to nie Dis, tylko… Cokolwiek innego.

Paul “ReDeYe” Chaloner.

Po prostu świetny gość, a przekonałem się o tym osobiście podczas przeprowadzania z nim wywiadu w kwietniu ubiegłego roku. Możecie go tutaj przeczytać. Nie będę tłumaczył słów Paul-a, bo nie chcę ich przekręcić. Myślę, że dacie radę- w razie czego piszcie w komentarzach.

I started playing online in Quake world in about 95 or 96 and up to 1999 I used a ton of different nicknames, can’t even remember them if I am honest, but when I started playing in clans (thats teams to you new people ;)) I realised most people used the same nick, so I tried to find one.

One evening I had a close friend round and we often played together in Unreal Tournament. He brought some weed round and we had a game night, smoked a bit and had a fun night in UT. When I woke up though, I had a blood shot eye and I mean, like really fucked up eye and he notices this and he says “JESUS MAN WTF WITH YOUR EYE, YOUVE GOT A REDEYE!!!!! OMG LOL” etc. Long story short, it kinda stuck and as my childhood nickname was red (due to my hair colour) seemed like a good name so I used it from then on.

The only other nick I used was KiWi when I joined a team called frUT (a play on words) and we all called ourselves after fruits… oh we were soooo cool in 2001 lol

Source: AMA on Reddit with ReDeYe

 To jest świetna historia, na miano opowieści wpisu. Uśmiałem się nieźle. Mega pozytywny człowiek!

Orace.

Wszystko przez grę. Zagrywałem się bardzo intensywnie w młodych latach (jak zapewne wiecie) w Tibię. Byłem ogromnym fanem Role Play. Aby objaśnić kwestię trzeba nieco więcej wprowadzenia. Kiedyś istniał podział na dwa kontynenty, dwa światy. Na jednym z nich (teoretycznie) gracze mieli zdobywać podstawowe informacje na temat poruszania się po świecie gry, a gdy będą już na to gotowi- opuścić go i przejść na ten docelowy- główny ląd. Szkółka dla nowych nazywa się Rookgaard, a główny kontynent nazywany jest po prostu: Main Landem (specjalnie spolszczam).

Opuścić wyspę nowicjuszy można po zdobyciu ósmego poziomu doświadczenia. Dziś- stosunkowo szybko, jednakże w tych “dawnych” czasach, były to tygodnie, uprzedzone wielokrotnymi glebami (śmiercią). Pragnę zaznaczyć w tym miejscu, że śmierć w Tibii była bardzo dotkliwa: utrata przedmiotów (zawsze plecaka i jakiegoś losowego z pośród hełmu, pancerza, nogawic, broni, butów) i spora strata doświadczenia (efektem było stracenie poziomu). Ciężko to opisać, ale genialny klimat wokół siebie tworzyła gra, a także ogrom niewyjaśnionych historii i jeszcze więcej legend z nimi związanymi. Po osiągnięciu mojego upragnionego ósmego poziomu postanowiłem opuścić wyspę nowicjuszy. Po drugiej stronie zostałem oszukany i szybko straciłem cały dorobek. Poza tym widziałem bardzo dużo trupów na ulicach miasta, po którym się poruszałem. Byłem autentycznie przerażony! Main na tyle mi się nie spodobał, że postanowiłem utworzyć kolejną postać, która zostanie na Rookgaard do końca swoich dni.

Tak też się stało. Poznałem bardzo wiele osób, które przebywały na wyspie nowych i nie myślały o jej opuszczaniu, tak jak ja. Warto tutaj zaznaczyć, że nie można było tam atakować innego gracza, nie istniały żadne czary, a wybór ekwipunku był bardzo ograniczony (przez stosunkowo słabe potwory, bo Rookgaard miał służyć nauce gry na wczesnych poziomach). Eksploracja wyspy, czytanie wszystkich dostępnych książek (słownik na kolanach i jazda), rozwiązywanie zagadek. Przesiadywanie w knajpie Normy na Krasnoludzkim piwie, żegnanie odchodzących na główny ląd, opowieści jak strasznie jest na Mainie i co tam przeżyli nasi znajomi (chodziło o nasze alty- inne postacie). Wszystkie rozmowy utrzymywane były w genialnym klimacie, gdzie używaliśmy określeń “Hello Traveler!” Na przywitanie, a “Farewell.” Na pożegnanie. Każda z osób, z którymi dzieliłem czas w Tibii mieli swoje historie. Historie ich postaci. Wpadłem wtedy na pomysł i utworzyłem nową postać o nicku: Orac. Stworzyłem do niej opis, który dostępny jest do dziś.

I’m afraid. I can hear voices: come to me, it’s your destiny, you have to hear me, so come!
Maybe I’ll find you and stand in front of you. Maybe I won’t be afraid… But where are you?
Later I heared: don’t be afraid, we are family. Trust me. But I can’t.

Opuszczenie Rookgaard odbywało się podczas stanięcia przed obliczem wyroczni (The Oracle), gdzie trzeba było wybrać swoje przeznaczenie (profesję, której na wyspie nowych nie było). Zabawnym było odpowiadać na pytania nowych graczy: dlaczego nie opuściłeś Rookgaard (powinienem to zrobić, mając ósmy poziom)? No… Nie wiem gdzie jest wyrocznia. W ten oto sposób powstał Orac, jako krewny wyroczni, która chciała abym przeszedł na tą drugą stronę (Star Wars), a ja miałem wątpliwości… Dodanie literki E było spowodowane późniejszymi perypetiami, gdzie chciałem pozostać przy czymś podobnym. Gdzieś znalazłem świetny sposób na wymyślanie nicków. Należy wcisnąć cokolwiek na klawiaturze i dodać samogłoski pomiędzy, aby utworzyć imię. Dodałem do Orac jedną literę i tak już zostało.

Jaka jest twoja historia? Podziel się nią koniecznie!

Pozdrawiam,
Orace

Popularne Wpisy